Olivia, Victoria II – cz. XLIII

Olivia, Victoria II – cz. XLIII

          Tymczasem w Haiduszoboszlo, w salonie apartamentu zajmowanego przez rodzinę Mitrunica, telefon Victorii wywołał prawdziwe trzęsienie ziemi. Maria, po rozłączeniu się z Victorią, przez chwilę zastanawiała się, w jaki sposób odnieść się do wieści z Krakowa.
- Chcą do nas przyjechać i zabrać nas w podróż po Rumunii, włącznie z Bukaresztem. Słyszeliście, co odpowiedziałam, więc co o tym sądzicie? Zdaję sobie sprawę, że jest to dość nęcąca propozycja, ale musimy też docenić to, co mamy tutaj. Osobiście nie ruszałabym się stąd. Druga taka okazja wypasionych wczasów w tym znanym kurorcie na pewno się nie powtórzy. Ale nie chcę wam narzucać swoich poglądów, więc przemyślcie to na spokojnie – zwróciła się do zebranych w salonie członków swojej rodziny i Violetty, swojej siostry.
          Maria nie ukrywała, że pobyt w Hajduszoboszlo całkowicie jej odpowiadał, więc propozycja wspólnej włóczęgi po Rumunii przedstawiona przez Victorię, w innych okolicznościach byłaby pewnie niewątpliwą atrakcją, ale teraz nie przebijała atrakcyjności i komfortu pobytu w węgierskim kurorcie. Jako drugi głos po Marii zabrała Violetta.  
- Też uważam, że pobyt tutaj oraz atrakcje serwowane przez kurort tak dla osób starszych, jak i dla młodzieży, jest niesamowity. Według mnie nie ma sensu rezygnować z warunków, jakie tutaj mamy i zamieniać je na niepewność w podróży, ryzyko niepogody czy prymitywnych warunków zakwaterowania. Jest pełnia sezonu letniego i wczasowego, więc zdobycie przyzwoitych kwater bez wcześniejszych rezerwacji, będzie graniczyło z cudem. Oni w podróży będą dysponować wypasionym kamperem, a my bylibyśmy zdani na 'Bóg wie co'. Sądzę więc, że kiedy pojawią się tutaj, powinniśmy przekonać ich do naszych racji i skłonić raczej do spędzenia pozostałego czasu z nami w tym kurorcie, a nie kusić losu w podróży.
          Violetta w swojej wypowiedzi przedstawiła w rzeczowy, pogodny sposób swój punkt widzenia w odniesieniu do propozycji Victorii. Dzięki Robertowi mieli zapewnione komfortowe warunki pobytu w jednym z najlepszych kurortów w tej części Europy.     
          Haiduszoboszlo słynęło nie tylko z doskonałej infrastruktury mieszkalnej, leczniczo-terapeutycznej czy rozrywkowej tak dla dzieci, jak i dla dorosłych, ale przede wszystkim z lokalizacji z dala od przemysłu i sprzyjającego ludziom mikroklimatu.
          Nie bez znaczenia było też to, że Violetta nawiązała z kierowcą mikrobusa dość sympatyczne relacje i obie z Marią korzystały dość często z jego towarzystwa, szczególnie w porach wieczorowo-nocnych, kiedy Andrei nie miał zbyt wielkiej ochoty na imprezowanie.
- Też uważam, że powinniśmy poczekać na nich tutaj. Spotkamy się i na spokojnie omówimy całą sprawę. Zobaczymy, kto kogo przekona do swoich racji - powiedział Andrei.
- A ty córciu, co o tym myślisz? - zwróciła się Maria do Eleny, która zachowywała sie tak, jakby przestało ją to wszystko interesować i cieszyć. Od chwili wyjazdu Roberta, Victorii i Olivii, coś się w niej załamało. To nie była już dziewczyna pełna życia, wigoru i zadziorności.  
- Mamo, czy oni wiedzą, że ja jestem tutaj nadal z wami? - zapytała ostrożnie, obawiając się reakcji mamy.
- Tak sądzę, a mówiąc szczerze, to nie wiem, bo nie pytali o to - odpowiedziała córce, zdając sobie sprawę, dlaczego Elena o to zapytała.  
- Więc co będzie, jak przyjadą i zobaczą, że nadal tu jestem? Victoria się wścieknie. Nie chciałabym być znowu powodem waszych kłopotów - oświadczyła, wiedząc, że jej mama pewnie też o tym myśli.
- Nie sądzę. Ani Victoria ani Robert nie są mściwymi czy zawziętymi ludźmi. Jestem więcej niż pewna, że zapomnieli już o tej całej sytuacji. Zastanawiam się teraz, dlaczego obawiasz się ich przyjazdu? A może ty też powinnaś przemyśleć, jak to ewentualnie naprawić czy chociaż załagodzić. Victoria zna cię lepiej niż sądzisz, więc przemyśl to na spokojnie.
          Maria znając swoje dzieci, wiedziała, jak bardzo Elena przeżywa to, że swoimi nieprzemyślanymi odzywkami i zachowaniem, zraziła do siebie siostrę i jej męża. Nie dziwiło to jej specjalnie, bo będąc w wieku Eleny, robiła prawie to samo.
          Na szczęście, nie miała takich dylematów, jak Elena. Nie musiała rywalizować ze swoimi siostrami o uczucia kogoś takiego, jak Robert, bo w jej życiu nikt taki się nie pojawił. Była piękną, prostą dziewczyną, bez rozbuchanych oczekiwań wobec życia.
          Z chłopakami, z którymi się dotychczas spotykała, też starała się utrzymywać w miarę normalne kontakty, bo i jej oczekiwania były szyte na miarę tego, co mogła dostać. Andrei był jej trzecim chłopakiem z którym nawiązała kontakt, po zerwaniu poprzedniego związku. A pierwszym chłopakiem był jej szkolny kolega.  
          I praktycznie tak to zostało, bo niby byli parą, ale nieśmiałość chłopaka wprost go paraliżowała i nigdy nie przekroczyli granicy, która pozwalałaby na większe zaangażowanie czy bardziej zaawansowaną intymność w ich wzajemnych relacjach.
          A co do związku z drugim chłopakiem, to nie Maria go zerwała, tylko jej chłopak. Chodzili razem prawie rok, ale nie  był to zbyt udany związek. Facet miał dość wybujałe ego i zdarzało się, że nieraz pomiatał Marią bez większego powodu.  
          Bo jakiś chłopak na nią spojrzał, albo spotkała się z koleżanką, której on nie lubił. Maria znosiła jego humory i krzywdzące traktowanie, bo na swoje nieszczęście była w nim zakochana. A koleś widząc, że może sobie na wiele pozwolić, traktował ją coraz gorzej.  
          A Maria będąc w jakimś psychicznym, uzależniającym amoku, godziła się z tym. I pewnie by to trwało nadal, gdyby któregoś dnia jej kawaler nie pojawił się na umówionym spotkaniu. Czekała cierpliwie ponad pół godziny i kiedy wszystkie autobusy, którymi mógł przyjechać, odjechały z przystanku, postanowiła wrócić do domu.  
          Następnego dnia pojawiła się w przychodni, w której odbywała praktykę, smutna i przygnębiona. Koleżanka, z którą razem odbywała praktykę, widząc jej smutną minę, zaczepiła ją.
- Mario, co się dzieje? Stało się coś? Masz minę, jakby ci ktoś umarł w rodzinie - zwróciła się w bezpardonowych słowach do przyjaciółki.
          Maria popatrzyła na nią niewidzącym wzrokiem i rozpłakała się.  
- Iorgu nie przyszedł na spotkanie. Nie wiem, co się stało - odpowiedziała przyjaciółce.
- Oj, Mario! Dałabyś sobie spokój z tym dupkiem. Przecież ten facet zachowuje się wobec ciebie, jak ostatni gnojek. A ty wypłakujesz za nim oczy - fuknęła na przyjaciółkę.
- Nic nie poradzę na to, Lucia! Ja go kocham! - wyznała szczerze przyjaciółce.
- Sądzę, że to ci się tylko wydaje. Jak można kochać takiego palanta, którego ego sięga do księżyca? - zastanawiała się głośno przed Marią.
          Ale Maria wiedziała swoje. Po pracy wsiadła do autobusu i pojechała do miejscowości zamieszkania Iorgu. Rzadko tu bywała, bo Iorgu nie tylko jej nie zapraszał, ale wprost nie życzył sobie, aby do niego przyjeżdżała.
          W pewnej chwili zobaczyła, że do przystanku na którym wysiadła, zbliża się roześmiana, żywo dyskutująca ze sobą para młodych osób. Jedną z nich był jej Iorgu, a drugą młoda dziewczyna w jej wieku.  
          Maria rozejrzała się czy byłaby szansa schować się gdzieś przed nimi.  
          Niestety, nie było takiej możliwości, więc zdecydowała się stawić czoła zaistniałej sytuacji.  
- A ty co tu robisz? – krzyknął, widząc ją na przystanku, wyraźnie rozzłoszczony, Iorgu.  
- Nie było cię wczoraj na przystanku, gdzie się umówiliśmy, więc przyjechałam sprawdzić czy u ciebie wszystko w porządku - powiedziała Maria, starając się zachować spokój.
- Iorgu, kto to jest i o co tu chodzi? - zwróciła się do niego towarzysząca mu dziewczyna.
- To jest Maria i czasem się z nią spotykam - oświadczył Iorgu, bezczelnie szczerząc zęby do zszokowanej Marii.
          W tym momencie Maria zrozumiała, kim naprawdę jest Iorgu, chłopak, w którym ulokowała swoje uczucia i z którym zamierzała związać się na stałe.
- Czy to ma oznaczać, że z tobą też umawia się i spotyka? - zwróciła się do dziewczyny.
- Tak. Jesteśmy ze sobą prawie od dwóch lat - oświadczyła dziewczyna i widać było, że też zagotowała się wewnętrznie.
- No to możemy pogratulować sobie znajomości z facetem, którego ego wyraźnie go przerosło. Czy ciebie też czasem traktuje, jak szmatę? - zwróciła się Maria do dziewczyny spokojnym już, pogodnym tonem.
          Dziewczyna milczała, ale jej z trudem hamowany gniew i zachowanie, mogło świadczyć, że takie traktowanie jej przez Iorgu, mogło nie być dla niej obce. Ponownie obrzuciła zdezorientowanym spojrzeniem Marię, a potem Iorgu.
- Masz mi coś do powiedzenia w tej sprawie? - zwróciła się do Iorgu.
          Iorgu milczał, jakby uznał, że nie warto odpowiadać, na tak zadane pytanie.
- Jestem Lucia! - przedstawiła się Marii, wyciągając do niej rękę.
- Maria! - powiedziała, wymieniając uścisk dłoni z Lucią.  
– Mam przyjaciółkę o tym samym imieniu, co ty. Czyżby szczęśliwy zbieg okoliczności? – dodała, rzucając luźne, bezosobowe pytanie, po czym obie roześmiały się.
- Może byłoby dobrze, gdybyśmy porozmawiały gdzieś w ustronnym miejscu - zaproponowała Lucia.
- O czym czy raczej o kim? O tym dupku? Według mnie Luciu, to nie ma sensu. A ty Iorgu, możesz zapomnieć, że w ogóle istniałam. Żegnaj Lucio i przemyśl na spokojnie to wszystko, co się wydarzyło. Poza tym życzę ci powodzenia - oświadczyła Maria, po czym poklepała przyjaźnie Lucię po ramieniu i ruszyła na drugą stronę ulicy do przystanku autobusowego.  
          Sama sobie dziwiła się, że w tak spokojny sposób przyjęła rozstanie się z Iorgu.
Kiedy opowiedziała swojej przyjaciółce w jaki sposób odkryła zdradę chłopaka i opisała jego zachowanie, ta pogratulowała jej intuicji czy instynktu samozachowawczego.
          Po kilku tygodniach Maria doszła do siebie po rozstaniu się z Iorgu i na swoje szczęście poznała Andrei’a. Była już ostrożniejsza w lokowaniu swoich dziewczęcych uczuć. Zanim poszła na całość, dokładnie sprawdziła Andrei'a tak pod względem charakteru, jak i stałości jego uczuć czy wierności.    
          Nie mogła narzekać, bo Andrei był naprawdę przystojnym, spokojnym facetem, który zakochał się w niej. Miała jednak i z nim trochę problemów, bo rodzice Andrei'a nie uważali ją za odpowiednią partię dla ich syna i robili, co mogli, aby mu ją obrzydzić.    
          Byli dość konserwatywną rodziną i znając swojego syna, obawiali się, że Maria go zdominuje. Zawsze uważali Marię za zbyt otwartą i za bardzo przebojową, więc próbowali wpłynąć na syna, ale Andrei był już pod wpływem Marii, więc źle odbierał słowa i argumenty rodziców, którymi usiłowali przekonać go, że powinien dać sobie spokój z Marią.
          Swoimi działaniami spowodowali to, że nie tylko przyszła synowa, ale i Andrei odciął się od swojej rodziny. Oboje pracowali, więc nie mieli problemu z wynajęciem skromnego mieszkania, ale zdarzało się, że pod względem finansowym żyli nieraz więcej niż skromnie, na granicy ubóstwa.
          Kiedy w ich życiu zaczęły pojawiać się dzieci, były chwile, że było im bardzo ciężko. Andrei starał się jednak być zaradnym facetem i pracując, jako kierowca ciężarówki, ale również jako mechanik, dorabiał, gdzie tylko się dało, aby zapewnić swojej rodzinie egzystencję na co najmniej podstawowym poziomie.  
          W niecały rok po ślubie  urodziła się Victoria, a po niecałych dwóch latach Elena. Obie cieszyły się względami ojcowskimi Andrei'a. Pochodził jednak z rodziny, gdzie rodziło się więcej chłopców, więc trudno się dziwić, że marzył o synu.
          Było to więc w jego rodzinie traktowane niejako, jako tradycja rodzinna. Kiedy więc Maria zaszła w ciążę po raz trzeci, wszyscy byli przekonani, że będzie to na pewno chłopiec, a szczególnie Andrei, który nie tylko zakodował, ale wręcz marzył o chłopcu.  
          Ba, niemal mu to wmawiano, jako pewnik, w okresie ciąży Marii. Kiedy więc  
urodziła się trzecia dziewczynka, Andrei przeżył to jako duży zawód. Wręcz płakał, kiedy położna chciała mu podać dziecko do potrzymania. Odwrócił się na pięcie i opuścił szpital.  
          Z rozpaczy pił na umór przez trzy dni. Na szczęście, dziewczynkami; Victorią i Eleną podczas pobytu Marii w szpitalu, opiekowała się babcia, mama Marii. Kiedy Maria wyszła ze szpitala wraz z córką Olivią, Andrei powoli dochodził do siebie.  
          Jego wygląd wprost wstrząsnął Marią. Znała jednak jego ukryte marzenia oraz to, że wmawiano mu, jak mantrę, że to na pewno będzie chłopiec, więc wybaczyła mu jego zachowanie w szpitalu i picie alkoholu, zdając sobie sprawę, że Andrei znajduje się na skraju rozpaczy.
          Niestety w psychice Andrei'a powstał trwały uraz do nowourodzonej córeczki; Olivii. O ile Victoria i Elena cieszyły się jego ojcowskimi względami, to Bogu ducha winna Olivia była niestety przez długi okres czasu traktowana przez ojca tak, jakby nie była jego córką. Bolała nad tym Maria i bolała cała jej rodzina, w tym szczególnie Victoria.  
          Natomiast matka Andrei'a, z którą prawie nie utrzymywali żadnych kontaktów, kiedy tylko mogła, przez obce osoby wypowiadała się w stylu; ‘a nie mówiłam’. Te opinie docierały do Andrei'a i podtrzymywały mimowolnie jego niechęć do trzeciej córki.  
          Co ciekawe, obie starsze córki też miały różne podejście do najmłodszej siostry. Victoria kochała Olivię i już jako dziecko matkowała Olivii, opiekując się i dzieląc się z najmłodszą siostrą wszystkim, nawet jedzeniem, bo Olivia od małego miała niesamowity metabolizm i apetyt. Była bardzo żywym dzieckiem i wszystko przepalała.
          Elena natomiast skuszona podarkami i słodkościami przez babcię - mamę taty, uległa jej wpływom i w tajemnicy przed rodzicami oraz Victorią utrzymywała z drugą babcią dość zażyłe kontakty. Bez skrupułów dzieliła się z babcią wszystkimi wydarzeniami z domu.  
          Przez pewien okres czasu powodowało to, że pomiędzy Andrei'em a Marią zaczęły się waśnie i nieporozumienia, bo do Andrei'a zaczęły docierać pogłoski i plotki na temat jego żony. Sytuacja zaogniła się do takiego stopnia, że groziło to rozpadem rodziny.
          W końcu siostra Marii, Violetta, nie wytrzymała i zajęła się na serio sytuacją rodzinną jej siostry. Jako urzędniczka lokalnej administracji dość szybko dowiedziała się, kto rozsiewa plotki na temat niewierności Marii i jej rozwiązłego trybu życia.  
          Mając niejako dowody w ręku, udała się do teściowej swojej siostry i pod groźbą wdrożenia postępowania sądowego, wyciągnęła od matki szwagra, kto jest jej informatorem i niejako twórcą plotek na temat życia rodzinnego Marii, jej męża i rodziny.  
          Była wręcz zszokowana, kiedy dowiedziała się, że teściowa jej siostry otrzymuje swoje informacje od wnuczki Eleny, drugiej córki Marii i Andrei'a, a jej siostrzenicy. Obie siostry doszły do wniosku, że to nie może pozostać bez odpowiedniej reakcji. Postanowiły więc odbyć swoistą naradę rodzinną z udziałem siostry Marii, Violetty.  
          Maria powiedziała o tym Andrei’owi i kiedy on to zaakceptował, obie z Violettą uzgodniły dogodny dla wszystkich termin spotkania. Tak więc zgodnie z ustaleniami, w pewne piątkowe popołudnie zebrali się wszyscy w domu Marii i Andre’a.  
          Po zapoznaniu się z informacjami Violetty, na temat poczynań matki Andre’a, doszli do wniosku, że Elena być może donosi i informuje babcię o wszystkim, co dzieje się w domu rodzinnym, ale na pewno treść i forma plotek rozprzestrzeniana przez matkę Andre’a, to już jej swobodna interpretacja informacji Eleny.
          Potwierdziła to zresztą sama Elena, poproszona przez Marię na to rodzinne przesłuchanie. Wystraszona i wręcz przerażona dziewczynka wyznała wszystko rodzicom, w jaki sposób babcia rozmawia z nią i wyciąga od niej istotne dla siebie informacje.  
- Eleno, jesteś już dużą dziewczyną, więc może powiesz nam, dlaczego zdradzasz babci nasze rodzinne sprawy? Uważasz, że nie jesteśmy dobrymi rodzicami i oboje z tatą wyrządzamy ci krzywdę? – zwróciła się Maria do córki.  
          Była sama zdenerwowana, ale widząc, że córka autentycznie jest przerażona i nie bardzo wie, czego rodzice od niej chcą, złagodziła swoją wypowiedź. A do Eleny w końcu dotarło, że babcia wypytując ją o to, co dzieje się w ich domu, nie robi tego, żeby im pomóc.
          Była bystrą nastolatką i zrozumiała, że udając naiwną i mówiąc prawdę, może uda jej się przekonać rodziców, że została zmanipulowana przez babcię i jakoś doprowadzić do załagodzenia całej sytuacji. Miała buntowniczą naturę, ale kochała przecież swoich rodziców.  
          I coś się w niej przełamało. Zrozumiała, że babcia ją wykorzystała do swoich niecnych intryg przeciw ich rodzinie. Zmieniła całkowicie swoje nastawienie i zachowanie tak wobec rodziców, jak      i wobec swoich sióstr. Pozwoliło to na nawiązanie całkowicie nowych relacji z rodziną.
          Kiedy ich rodzina powiększyła się o kolejne dwie siostry, Elena przyjmowała to już w bardziej spokojny, wyważony sposób. Ale jej buntownicza natura dość często dawała o sobie znać i tylko mądre zachowanie Marii, jako matki oraz Victorii, jako starszej siostry, pozwalało przełamywać jej upartość, zadziorność i doprowadzać do załagodzenia sytuacji.
          Kiedy w ich rodzinie pojawił się Robert, polski biznesmen, zakochany po uszy w ich najstarszej siostrze Victorii, Elena odebrała to najpierw z niejakim niedowierzaniem, potem z nieukrywanym aplauzem, a na końcu z ledwie skrywaną zazdrością.  
          Widziała, jak Robert został przyjęty i zaakceptowany przez najmłodsze siostry, które witały go niemal, jak członka rodziny. Elena pod względem przywitania przebiła je jednak wszystkie. Jako znacznie starsza od młodszych sióstr początkowo zachowała niejaki dystans wobec Roberta.  
          Jednak kiedy poczuła język Roberta na swoich ustach, coś w niej pękło i ogarnęła ją wprost szaleńcza potrzeba nie tylko pełnego pocałunku. Bardzo szybko przerodziło się to w coś znacznie głębszego i gdyby nie zdecydowana reakcja Victorii, Elena niemal zgwałciłaby dopiero co poznanego faceta na oczach swoich młodszych sióstr.  
          Pytana później przez Victorię, co miało oznaczać jej zachowanie, nie potrafiła racjonalnie wyjaśnić, co spowodowało, że zachowała się wobec Roberta tak, a nie inaczej. To zapoczątkowało, że zaczęła żywić do Roberta uczucia podobne do uczuć Oliwii.
          Do tego zbyt liberalne podejście Victorii i brak zazdrości o Roberta w odniesieniu do swoich sióstr i kuzynek, sprzyjało rozwijaniu jej uczuć do szwagra znacznie głębszych, niż przyjętych zwyczajowo w normalnych relacjach pomiędzy siostrami.
          Teraz Elena, kiedy dowiedziała się, że Victoria z Robertem są w drodze i jadą do Hajduszoboszlo, aby ich ponownie zabrać w ewentualną podróż turystyczno-krajoznawczą po Rumunii, zdała sobie sprawę, że jej obecność i konfrontacja z siostrą oraz szwagrem, może ponownie stworzyć problemy dla całej rodziny.  
          Pamiętała przecież w jakim wzburzeniu wyjeżdżali z kurortu Victoria z Robertem, po jej niefortunnym wybuchu i wypowiedzi.  Zdecydowała się więc na ponowną rozmowę z rodzicami. Po powrocie ze śniadania, zapukała do drzwi pokoju rodziców.     
          W drzwiach pojawiła się jej mama, Maria.
- Co? Dalej jesteś przejęta sytuacją i tym, że przyjeżdżają Victoria z Robertem? – zapytała Maria, widząc, że Elena bliska jest załamania.
- Mogę wejść, mamo? Chciałabym porozmawiać z wami obojga – wydusiła z siebie Elena.
- Oczywiście, wejdź! Tata jest w łazience, ale pewnie zaraz wyjdzie – powiedziała Maria, cofając się i robiąc przejście dla Eleny.
- Zrobić ci czy przynieść coś do picia? – zwróciła się do córki.
- Może być byle co, nawet sama woda – powiedziała Elena, wchodząc do pokoju i siadając w jednym z foteli przy stoliku kawowym.  
          Po chwili z łazienki wyszedł Andrei i widząc Elenę, uśmiechnął się do niej.
- Widzę, że tęsknisz za nami. Cieszę się, że  ponownie cię widzę – zwrócił się do córki.
- Tato, to staje się już dla mnie nie do zniesienia. Czuję się tak, jakbym oczekiwała na wyrok, który wydadzą na mnie Victoria z Robertem – powiedziała smutnym, łamiącym się głosem.
- A mnie wydaje się, że za bardzo przejmujesz się tym. Ani Victoria ani Robert nie są takimi ludźmi, którzy zapamiętują się w swojej złości czy nienawiści do kogoś, kto wyrażał się o nich niezbyt miłymi słowami. Fakt, naupychałaś trochę i im i nam, ale sama wiesz, że Victoria dobrze cię zna i wie, że łatwo wybuchasz i gadasz wtedy różne głupoty, ale dość szybko ci to przechodzi. Robert może zna cię trochę mniej od tej strony, ale nie sądzę, żeby przywiązywał do tego zbyt dużą wagę. Przecież nieraz okazał ci, że cię lubi. I jako szwagierkę, ale też i jako dziewczynę. Więc niepotrzebnie zatruwasz sobie życie na zapas. Przyjadą, usiądziemy i porozmawiamy na spokojnie. Gdyby byli tak bardzo wrogo nastawieni do ciebie, to pewnie w rozmowie zapytali by o ciebie i co się z tobą dzieje. A tu nic takiego nie nastąpiło, co oznacza, że pewnie już zapomnieli o tym całym zdarzeniu, planując przyjazd do nas – powiedziała Maria, próbując wpłynąć na Elenę, aby zmieniła swoje nastawienie i nie katowała sama siebie myślami o siostrze i szwagrze w kategoriach, które sama wyznawała.    
- Mama ma rację. Mnie też wydaje się, że zbyt mocno to wszystko bierzesz do siebie. Chyba osądzasz tak Victorię, jak i jej męża w sposób, w jaki sama często postępujesz, może nawet nie w pełni świadomie. Przemyśl to na spokojnie i zastanów się czy nie warto by było czasem ugryźć się w język, zanim wypowie się takie czy inne słowa o kimś czy do kogoś, które potrafią ranić i obrażać tego kogoś – powiedział Andrei, patrząc na córkę spokojnym i dość przychylnym spojrzeniem.
          Po jego słowach zapadła w pokoju cisza. Tak Maria, jak i Elena wymieniły spojrzenia i patrzyły na Andrei’a z niejakim zdziwieniem, ale i podziwem. Żadna z nich nie spodziewała się, że ten prostolinijny, spokojny facet, mąż i ojciec, który do tej pory nigdy nie zabierał głosu w sposób tak racjonalny i wyważony, jest zdolny do wyrażenia takiej opinii.
          Andrei zauważył wymianę spojrzeń pomiędzy żoną i córką, więc domyślił się, że być może, to jego słowa wywołały taką ich reakcję. Uśmiechnął się i przygładził wąsy.
- No, cóż! Życie i przebywanie z mądrymi, pięknymi kobietami czasami oddziaływuje pozytywnie i przemienia człowieka. Pewnie tak stało się i ze mną. Wasz wpływ spowodował, że zacząłem myśleć trochę innymi kategoriami i na znacznie wyższym poziomie – powiedział Andrei, patrząc na swoje kobiety wesołym spojrzeniem.
- Chyba masz rację tato. To tylko potwierdza znane powiedzenie, że ‘człowiek uczy się przez całe życie….’ – powiedziała Elena i urwała, bo Maria natychmiast dodała, śmiejąc się: - I głupi umiera.
- Mamo, jak możesz? – zaprotestowała Elena, ale jej buzia trochę się wypogodziła.
- Nie przejmuj się, córciu. Mama już tak ma. Jej słowo zawsze musi być na wierzchu – powiedział Andrei, włączając się do rozmowy.
- A więc kończąc całą sprawę, czekamy na przyjazd Victorii i Roberta z całą ferajną. Zobaczymy, jak oni podejdą do tego tematu, kiedy przedstawimy im nasze argumenty – podsumowała rozmowę Maria.
                                                     ********************  
          W czasie, kiedy w Hajduszoboszlo trwały dywagacje na temat ich przyjazdu do kurortu, Victoria i Robert usatysfakcjonowani przerwą w podróży i pobytem na ulubionym parkingu, połączonym z grupową zabawą seksualną w różnych konfiguracjach, przez chwilę odpoczywali, obserwując poczynania Juliana z Olivią i Violettiną.
          Widać było, że w tej grupie rej wodzi Ollivia, a pozostała część grupy w jakiś sposób podporządkowała się tej rezolutnej nastolatce. Wyglądało na to, że dobrze się bawią, bo Julian wyraźnie kierował się jej wskazówkami i uwagami, starając się kopiować niektóre poczynania Roberta, aby zadowolić dwie bardzo młode, ale wymagające partnerki.
          Violettina, czując na sobie spojrzenia tak Roberta, jak i Victorii, była nieco bardziej skrępowana od Olivii, ale w pewnej chwili zobaczyła, że Kasia, unosząc w górę ręce ze wzniesionymi kciukami, wyraźnie jej kibicuje. To spowodowało, że poczuła się pewniej.  
          Widząc, że Olivia jest bardziej zainteresowana ustami i językiem Juliana, postanowiła zająć się jego nie do końca pobudzonym kutasem. Zdecydowanym ruchem przyklękła pomiędzy jego nogami i pochyliła się, obejmując dłońmi leżącego i podrygującego lekko kutasa Julka.
          Julian oderwał się na chwilę od cipki Olivii i zerknął z boku na Violettinę. Był niewątpliwie zaskoczony, bo Violettina dotychczas nie wykazywała zbyt wielkiej chęci czy ochoty na robienie mu loda. Kiedy również i Olivia, odchylając się lekko w bok, odwróciła głowę w jej stronę, ich spojrzenia się spotkały.
          Uśmiechnęły się do siebie, po czym Olivia ponownie odwróciła się i burknęła na Juliana: - Heej, moja cipka czeka na ciebie, mój panie – powiedziała, przesuwając się bardziej w stronę jego twarzy. Julian omal nie parsknął śmiechem, czując, jak w tym momencie Violettina zaczęła lizać i ssać jego kutasa.
- No, no, zaczyna być ciekawie – mruknął Julian bardziej do siebie niż do Olivii i ponownie objął rękami jej uda, przyciągając ją mocniej i zanurzając energicznie twarz w jej kroczu.
- Coś mi się wydaje, że Julek jest w lekkich opałach, bo dziewczyny wzięły go w niezłe obroty – powiedziała Kasia, obserwując z uśmiechem działania Olivii i Violettiny.
- Prawdę mówiąc, to patrząc na nich, sama też ponownie nabieram ochoty na zabawę – powiedziała Victoria, patrząc na Roberta lekko prowokującym spojrzeniem, po czym dodała: - A ty Kasiu, co o tym sądzisz? – powiedziała, odwracając się w stronę siostry Juliana.
- Nie bardzo wiem, co powiedzieć. Myślę jednak, że obie nie możemy narzekać na naszego mistrza. Ale to twój mąż i co zdecydujecie, ja się do tego dostosuję – odpowiedziała Kasia wymijająco, nie chcąc urazić żadnego ze współmałżonków.
- Cóż, spodziewałam się takiej odpowiedzi, bo właściwie to masz rację. Nie ma co przeginać, bo mamy jeszcze przed sobą kawał drogi i to Robert prowadzi tę naszą mobilną chatę na kołach. Potrzebuje więc nie tylko dużo siły, ale i naszego wsparcia – powiedziała Victoria.
          Robert słysząc tę wymianę zdań pomiędzy Victorią i Kasią, przez chwilę spoglądał to na jedną, to na drugą dziewczynę, ale widząc ich poważne miny, uznał, że ich słowa nie zawierają w sobie żadnych ukrytych podtekstów, znaczeń czy intencji.  
- No, cóż. Wydaje mi się, że na serio traktujecie to, co mówicie, więc chcę tylko powiedzieć, że chyba lepiej będzie tak dla nich, jak i dla nas, kiedy przestaniemy gapić się na nich i obserwować ich poczynania, a zajmiemy się sobą. A poza tym wcale nie czuję się zmęczony czy wykorzystywany przez was. Pewnie nie mam już takiego wigoru i tego młodzieńczego popędu, jak Julek, ale wasze powabne kształty pobudziłyby do życia nie jednego, znacznie starszego ode mnie, mężczyznę – powiedział Robert.
- Czy to oznacza mój mężu, że jesteś gotowy na kolejną rundę zabawy? – upewniała się ostrożnie Victoria.  
- Nie tylko jestem gotowy, ale wręcz czuję potrzebę zajęcia się wami – stwierdził Robert, po czym dodał: - I nie tylko ja.  
          To mówiąc, odsłonił pobudzonego i w połowie sztywnego już kutasa. Jeszcze nie skończył mówić, a Kasia już była przy nim.  
- Mogę się nim zająć? – zapytała, patrząc swoimi sarnimi oczami najpierw na Roberta, a potem na Victorię.
- Pewnie. Moja cipka jest już trochę zdemolowana, więc kolej na ciebie. Ale decyzja należy do naszego mistrza, jak określiłaś Roberta – powiedziała Victoria, widząc podniecenie i nieukrywaną chcicę Kasi.
- A mistrz nie ma nic przeciw temu. Ty Kasiu zajmij się tym moim kolegą, a ja zajmę się leczeniem tej biednej, zmaltretowanej cipki – powiedział Robert, kładąc się na plecach.  
          Victoria spojrzała na niego i uśmiechając się, pokręciła lekko głową.
- Przepraszam Robercie, ale chciałabym przedstawić nieco inną propozycję. Nie musimy papugować tego, co przed chwilą zrobiliśmy. Ja się położę i to Kasia zajmie się leczeniem mojej cipki, a tobie Robercie wyeksponuje swój tyłek i cipkę. Wydaje mi się, że Kasia uwielbia być pieprzona w pozycji na pieska, która, z tego co wiem, odpowiada również tobie. Czy ta moja propozycja jest do przyjęcia przez was oboje? – zwróciła się Victoria do Roberta i Kasi.
- Mnie to odpowiada, ale niech się wypowie Kasia – odpowiedział szybko Robert.
- To prawda. Lubię tę pozycję, ale moja cipka też jest już lekko nadwyrężona i trochę boję się czy po ‘leczeniu’ Roberta będę mogła chodzić – powiedziała żartobliwym tonem Kasia.  
- Bez obaw Kasiu, wiesz dobrze, że nigdy bym cię nie skrzywdził i to nie tylko ze względu na twoją mamę, która by mi nigdy tego nie darowała – odparł Robert.
- Wiem o tym i tylko się droczę. Wiem też, że mnie lubisz, podobnie jak Victoria – powiedziała Kasia zalotnym, prawie wesołym tonem.  
- A więc zróbmy to, bo oni za chwilę skończą swoją zabawę zanim my zaczniemy – skwitowała tę swoistą wymianę zdań Victoria, kładąc się płasko na plecach i rozkładając szeroko nogi, gestem ręki zaprosiła Kasię do zabawy.  
          Kasia bez słowa przyklękła pomiędzy jej nogami, po czym odwróciła się w stronę Roberta.  
- Czy masz Robercie jakieś życzenia, w jaki sposób mam ci podać mój tyłek i cipkę? – zwróciła się do niego cichym, prawie nieśmiałym głosem.  
          W pierwszym momencie Robert spojrzał na nią nieco zdezorientowany, jakby nie wiedział, o co go pyta Kasia. Victoria widząc minę męża, omal nie roześmiała się w głos.
- Kasiu, nie przejmuj się. Rób swoje, a on na pewno da sobie radę – odezwała się do Kasi.
          Kasia słysząc jej słowa, zajęła więc dogodną dla siebie pozycję na czworakach i wsparta na łokciach, pochyliła się i zanurzyła twarz w kroczu Victorii, wypinając wysoko tyłek w górę. Robert, który stanął tuż za nią, przez chwilę gapił się, podziwiając śliczny, okrągły tyłek Kasi oraz nie mniej widowiskowo wyglądającą, mokrą z podniecenia, cipkę.
          Victoria widząc jego niezdecydowanie i jednocześnie zafascynowanie tyłkiem  nastolatki, odezwała się: - Będziesz tak stał i podziwiał jej tyłek Robercie czy weźmiesz się do roboty i zerżniesz jej cipkę?  
- Hmm …, właściwie to zastanawiam się Kasiu czy zerżnąć tę twoją fajną cipkę, czy też ten bardzo apetyczny tyłek – mruknął Robert, patrząc żartobliwym spojrzeniem w oczy ślicznotki, kiedy po jego słowach podniosła i odwróciła na chwilę głowę w jego stronę.  
- No to już zależy tylko od ciebie, Robercie, bo i jedno i drugie należy do ciebie – odezwała się Kasia, patrząc mu w oczy niemal poddańczym, uległym spojrzeniem.
- No to już mi zakrawa na prawdziwe niewolnictwo. Nie rób tego Kasiu Robertowi. On jest naprawdę dobrym i fajnym facetem. Na pewno nie myśli wykorzystywać cię w ten sposób – fuknęła Victoria na Kasię, obruszona lekko jej wiernopoddańczą wypowiedzią.
- Nie, nie zgadzam się z tym. To, co powiedziałam, nie miało być czymś obraźliwym czy poniżającym, ale miało oznaczać, że bardzo was kocham i jestem gotowa zrobić nie tylko dla Roberta, ale ogólnie dla was obojga, wszystko – skwitowała swoją cichą wypowiedź, Kasia.
          Robert po jej słowach, już bez żadnego zawahania, szybko przyklęknął pomiędzy nogami Kasi i będąc wystarczająco podnieconym, przeciągnął kilka razy kutasem po jej obficie zmoczonej cipce i wolnym ruchem wsunął go, w wypiętą w jego stronę, cipkę.  
          Kasia aż jęknęła z wrażenia, kiedy poczuła jego kutasa, zanurzającego się w jej oczekującej, wyraźnie spragnionej cipce. Kiedy poczuła, że dotarł bezpiecznie do jej szyjki, westchnęła z ulgą i zadowolona, powróciła do pieszczenia i lizania cipki Victorii.    
          Po chwili słychać było już tylko siorbanie, sapanie, pojękiwanie i wzdychanie, kiedy każde z nich zaczęło wykonywać czy odbierać emocjonalnie działanie innej osoby, na przypisanym im przez Victorię poletku seksualnej zabawy.   …cdn ….

franek42

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użył 5889 słów i 33155 znaków. Tagi: #żona #zabawa #miłość #wymianapoglądów #seks

6 komentarzy

 
  • emeryt

    Franku, drogi autorze, nareszcie powróciłeś do tej "powieści", czekałem na to z utęsknieniem, jak również z dużą obawą, że i  tą opowieść przerwiesz i zostawisz niedokończoną tak jak pozostałe. W końcu masz już swój wiek, oraz inne obowiązki. Za ten odcinek i powrót dziękuję Tobie gorąco, życząc dużo zdrówka, bo w naszych latach tylko ono jest najważniejsze.

    2 maja

  • St.szk.

    Muszę uważać na siebie, coby z euforii nie zejść z tego łez padołu, widząc nareszcie kolejny odcinek tej sagi jak i wogóle Twój wpis. Nie powiem jakie myśli kłębiły się pod pokrywką, na szczęście koniec radosny. Postaraj się nie przywoływać aż takich że emocji i robić aż tak długich przerw. A całkiem serio cieszę się, że wróciłeś i obyś trwał w superaśnym zdrowiu i ciągłej ochocie Twej ,,zabawy piórem" jak to określasz. Co do walorów tekstów, to chyba powiedziano już wszystko, albo jeszcze więcej, więc ja dodam tylko ,,oby tak dalej". Zdrówka Tobie i Twej Familijce.   :bravo:  :cheers:

    1 maja

  • Gazda

    Nareszcie  
    Trochę pusto tu było bez ciebie👍

    1 maja

  • Technik1984

    Jak się cieszę, że dalej piszesz czekam na dalszy ciąg

    1 maja

  • PoProstuJa

    W końcu! Już się bałem ze nigdy więcej nie przeczytam nowej części mojej ulubionej powieści a teraz nie zostało nic innego jak znów przeczytać całość od początku po raz to któryś i cieszyć się nowa częścią!

    1 maja

  • Gaba

    Nareszcie! Piękne pisanie, ma to sens, jest logicznie powiązane, fajne opisy, no i najważniejsze - to się samo czyta! nie ma rozwlekłości a więc nudy. Cieszę się, że wróciłeś do swojego pierwszego opowiadania.
    Gratuluję i pozdrawiam serdecznie

    1 maja